Papier zwany przerażeniem!

Strach przed pisaniem

Nie każdy tekst musi być delikatny i ten na pewno nie będzie. Nie jest on jednak skierowany do dzieci. Mogłyby sobie stworzyć wyobrażenie czepialskiego wujka lub ciotki, a tego nikt nie chce. To tekst do rodziców, bo opisuje zjawisko, z którym większość z nich miała do czynienia.

 

W dzisiejszych czasach lista fobii zdaje się pęcznieć każdego dnia. Murowanym kandydatem do tej grupy zdaje się być strach przed odręcznym pisaniem. „Papierofobia” dotyka zarówno dzieci, jak i dorosłych, którzy, schowani za tabletami, monitorami i programami z opcją autokorekty, tracą zdolność pisania.

 

Widok osoby, która zaczyna się pocić, gdy zobaczy przed sobą kartkę papieru, nie należy do przyjemnych Jej autoironiczny komentarz, że przestała pisać ręcznie po maturze lub studiach, nie ratuje sytuacji, podobnie jak tłumaczenie nieregularnych kształtów literek artystyczną naturą. Być może dlatego, że owa natura z reguły nigdzie indziej nie znajduje upustu.

 

Jesteśmy dorośli i nie ma żadnej wymówki. ŻADNEJ, nawet tej, którą próbujemy właśnie wymyślić. Jakiś czas temu dużo mówiło się o aferze z wpisem do księgi pamiątkowej i słynnym już „bulu i nadzieji”. Okazało się, że w obszarze ortografii nie ma równych i równiejszych, a pytanie nie brzmi, czy dane nam będzie przełknąć gorzką pigułkę wstydu, lecz kiedy.

 

Skąd bierze się to coś, co kilka zdań wyżej nazwaliśmy „papierofobią”? To uczucie pojawia się wtedy, gdy nasza kartka z odręcznie napisanym tekstem trafia w ręce drugiego człowieka, pani w urzędzie, na poczcie, czy w banku. Czujemy się jak na cenzurowanym i z niepokojem czekamy na to znaczące spojrzenie, grymas czy komentarz, który zdyskredytuje nasze starania. Uśmiech powraca, gdy pani-wyrocznia nie zareaguje w żaden sposób. Udało się. Znów możemy być pewni siebie.

 

Zaraz, chwila! Przecież to ja tutaj jestem klientem, to moje zdanie powinno się liczyć, więc czemu tak bardzo zależy mi na ocenie tej osoby, którą widzę pierwszy raz w życiu? Przecież mogę być dysortografikiem lub dysgrafikiem ze stosownymi zaświadczeniami. Mogłem też poprosić kogoś, by załatwił za mnie te wszystkie papierkowe sprawy. I czy w ogóle zastanawianie się nad tym ma sens? Tak, bo ten tekst od samego początku nie miał być delikatny, ku pokrzepieniu serc. Jakie z tego płyną wnioski? Wyciągnijcie je sami, w końcu  żyjemy w świecie dorosłych.

 

Witaj na blogu EIS

Nazywam się Justyna Kantyka i wraz
z całym zespołem Eis, od ponad 13 lat pomagamy Rodzicom w edukacji ich dzieci, poprzez nowoczesne metody, ponieważ wierzymy, że można uczyć się szybko i przyjemnie.
Jestem m.in.: współautorką książek do nauki ortografii:

1. „Ortografia inaczej, czyli zobacz, zapamiętaj i nie wkuwaj”

2. „Ortografia inaczej, czyli spacer po ortograficznej łące”.

3. Serii 6 książeczek „ Ortografia inaczej, czyli nauka przez skojarzenia”.

Książki rozeszły się w ponad 45 000 egzemplarzy. Są rekomendowane przez Rzeczoznawcę Ministerstwa Edukacji Narodowej Prof. UŚ dr hab. Dariusza Rotta oraz przez wykładowcę uniwersyteckiego z zakresu edukacji polonistycznej dr Zofię Adamczykową.
Celem serwisu eis.edu.pl jest pokazanie Ci krok po kroku jak skutecznie pomóc dziecku w nauce. System, o którym piszemy nie jest oparty na tradycyjnej nauce, lecz na technikach pamięciowych. Dlatego też jest bardzo skuteczny i trwały. Oprócz przekazywania informacji o tym co robimy, jakie programy mamy dla Twojego dziecka, chcemy Ci także pokazać jak skutecznie motywować dziecko do nauki.
Dlatego zapraszamy Cię do stałego odwiedzania serwisu eis.edu.pl i zapisania go w ulubionych.
Jeżeli masz jakiekolwiek pytania napisz na justyna.kantyka@eis.edu.pl

Opinie o eis